Let’s travel together.

Plaże Apulii – które warto zobaczyć?

Loading

Plaże w Apulii to temat, którego nie mogę pominąć. Były tak urokliwe i w tak dużej ilości, że wprost zachłysnęliśmy się tymi widokami, białym piaseczkiem, krystaliczną i turkusową wodą. Nie bez powodu są porównywane do plaż na Karaibach i Malediwach, a ciepła woda i płytkie zejście to frajda nie tylko dla małych dzieci. Jak zwykle rzadko kąpię się w morzu, tak tutaj nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności.

Jak dojechać na Półwysep Salentyński w Apulii?

Ten kierunek Włoch wybraliśmy przypadkowo. W ogóle nie miałam w planach wyjazdu do Apulii, a Włochy przejadły mi się trochę po tylu wyjazdach do tego kraju. Jednak gdy pojawiły się bilety lotnicze w dobrej cenie, pomyślałam, że może będzie to fajny wyjazd, bo aż tak daleko na południe buta nigdy się nie zapuściliśmy. A że chcieliśmy w lipcu wyskoczyć gdzieś na tydzień, padła decyzja: lecimy do Brindisi.

Czemu Brindisi, a nie Bari? Bo lecieliśmy z Berlina linią Easy Jet i ten kierunek był w dobrej cenie. Bilety do Brindisi dla 5 osób w dwie strony z jednym bagażem rejestrowanym kosztowały nas 230 euro. Nie sprawdziłam jednak wylotów do Bari z Wrocławia, a szkoda, bo może nie byłoby wiele drożej, a zaoszczędzilibyśmy 100 euro na parkingu (parking przy lotnisku Berlin Tegel) i na to samo by wyszło. Sprawdzałam ceny na październik i z Wrocławia do Bari było taniej niż z Berlina, więc nigdy nie wiadomo. Jednak Bari jest położone jakieś 110 km bardziej na północ od Brindisi i jeśli chcemy zwiedzić Półwysep Gargano, który też jest przepiękny, to jest to dobra destynacja. Jeśli jednak w planach mamy Półwysep Salentyński, czyli sam obcas, to może lepsze byłoby Brindisi, bo bliżej położone. Wszystko zależy od sposobu spędzania przez Was wakacji i kierunku, w który się udacie.

Salento zaskoczyło nas przepięknym wybrzeżem. I nie mówię tu tylko o plażach. Apulia to super miasteczka, wspaniałe zabytki, niesamowity włoski klimat, ale taki trochę spokojniejszy, z mniejszą ilością turystów niż na przykład w popularnej Toskanii. Salento to wybrzeże dwóch mórz Adriatyckiego i Jońskiego, a linia brzegowa jest bardzo urozmaicona, począwszy od plaż z białym lub złotym piaskiem, które niekiedy ciągną się kilometrami, poprzez skalne skarpy, z których można wskoczyć wprost do wody, aż do plaż wciśniętych pomiędzy klify. Tak, wybrzeże zaskakuje, zachwyca i daje niezliczone możliwości wypoczynku. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Wystarczy zabrać koc piknikowy, parasol i jakiś modny strój kąpielowy i już można plażować na wiele sposobów.

Prawdę mówiąc, tydzień to za mało, żeby to wszystko zobaczyć, no chyba, że jeździlibyśmy tylko od plaży do plaży. A my chcieliśmy też zwiedzić miasteczka, więc musieliśmy ten czas podzielić pomiędzy plażowanie i zwiedzanie. I tak uważam, że sporo udało nam się zobaczyć, stąd moje zestawienie najciekawszych plaż, na których byliśmy.

Plaże Apulii – miejskie

Gallipoli

To miasto zwiedzaliśmy jako pierwsze i bardzo mi przypominało Rovinj, w którym byliśmy w maju. Kiedy weszliśmy do starego miasta i podążyliśmy wzdłuż wybrzeża, po jakimś czasie ujrzeliśmy plażę (Spaggia della Puritate) skąpaną w świetle zachodzącego słońca i otoczoną murem i budynkami w piaskowym kolorze. To wszystko zlało się w niesamowity widok, sprawiając, że nie chciało nam się stamtąd iść dalej. Na piasku zostało już niewielu turystów, bo większość zajmowała stoliki w knajpkach powyżej, więc nie było tłoczno.

Polignano a Mare

Do Polignano wyciągnęłam męża i dzieci, choć wcale nie mieli ochoty tam jechać. Jednak widok plaży, który znalazłam w przewodnikach, z zawieszonymi nad nią kamienicami był nieziemski i chciałam koniecznie uwiecznić go na zdjęciach. Jak się okazało na miejscu, ta plaża to główna atrakcja miasta i tak naprawdę, oprócz małego starego miasta, pomnika Domenico Modugno i mostu Lama Monachile, nic tam ciekawego nie ma. Plaża Cala San Giovanni, która wcisnęła się pomiędzy wysokie skały, na których stoją stare kamienice, jest naprawdę piękna. Można ją podziwiać z mostu albo z balkonu widokowego (na zdjęciu poniżej widać ludzi na tym balkonie) za starym miastem. Warto to zobaczyć na własne oczy. Jednak plaża nie należy do wygodnych. Jest tam w sezonie dużo turystów, leży się na kamieniach, a fale rozbijają się o skały, więc kąpanie nie jest zbyt bezpieczne, szczególnie dla dzieci. W okolicy wszędzie wybrzeże jest skaliste, więc, żeby poleżeć na piasku, trzeba wybrać się do pobliskiego Monopoli.

Monopoli

Monopoli to miasto warte uwagi. Stare miasto to labirynt uliczek, w których cieniu można ochłodzić się i łatwo zgubić. Zanim wejdziecie do starego miasta, z pewnością traficie na plażę Porta Vecchia. To mała, wąska plaża, usadowiona poniżej ulicy i ciekawa tylko z powodu otoczenia murów miasta. Kiedy chcieliśmy się tam rozłożyć, niestety nie znaleźliśmy miejsca.

Z tej samej kategorii
1 od 2 |

Otranto

Plaża w Otranto to typowo miejska plaża z leżakami i parasolami. Gdyby nie widok starego miasta, byłaby nieciekawa. Za murami starego miasta dumnie stoi piękna katedra z bajecznymi mozaikami i ołtarzem z czaszek. Koniecznie trzeba ją zobaczyć! Nie tylko z plaży.

Plaże kamieniste

Kamienie i skały pojawiają się na wielu plażach, często w towarzystwie drobnego piasku i miękkiego zejścia do wody. Jednak samo południe Salento, koniec obcasa, to same skały i tam naprawdę niewiele jest piasku. Jadąc od Otranto do Leuci, gdzie mieliśmy wynajęty apartament, widzieliśmy wiele pięknych miasteczek położonych wzdłuż drogi, zaraz za którą przeważało skalne wybrzeże. Na tych skałach naturalnie także wylegiwali się ludzie, były zorganizowane plaże, ale to nie to samo, co wschód lub zachód Salento, gdzie jest mnóstwo piaszczystych plaż, długich na kilometry. Czasami wygląda to tak: Santa Cesarea Terme, a czasem tak:

Jednak w większości wybrzeże wygląda mniej więcej tak jak na zdjęciach poniżej. W miasteczkach można znaleźć trochę zagospodarowanych plaż z usypanym piaskiem, ale są one małe i wciśnięte w skały, a czasem po prostu jest wybetonowany taras i drabinka do wody.

Najpiękniejsze plaże Apulii

Można jednak wśród tych skał znaleźć prawdziwe perełki. Jest to na przykład plaża Gagliano del Capo, która powstała za sprawą wcinającego się w skały kanału del Ciolo. Uroku dodaje jeszcze wiszący nad nią most Ponte Ciolo i kamienne schodki prowadzące w dół. Można ją znaleźć jadąc drogą SP358 z Leuca w stronę Castro. Plaża znajduje się na wysokości miejscowości o tej samej nazwie. Bardzo przypomina tę z Polignano a Mare:

Do skalistych plaż należy też zaliczyć te w Sant’ Andrea. Są to bloki skalne wystające pojedynczo z wody, które również okupują tekstylni:

Plaże piaszczyste, czyli Karaiby w Europie

To jest cała esencja Apulii – te plaże z białym, miałkim piaskiem, ciepłą i płytką wodą, ciągnące się wzdłuż wybrzeża zarówno wschodniego, jak i zachodniego. Wiele z nich to widoki jak z katalogów, ale… nie w lecie. My odwiedziliśmy Apulię na początku lipca, a już wszędzie był tłok, poustawiane płatne parasole i przynajmniej połowa tego uroku. Dlatego jeśli chcecie zobaczyć raj na tych plażach, to jedźcie w czerwcu lub wrześniu, myślę, że będzie o wiele, wiele piękniej. Wystarczy porównać zdjęcia bardzo polecanej plaży ze względu na jej urodę – Torre dell’Orso poza sezonem i w czasie sezonu:

Torre dell’Orso to była jedna z pierwszych plaż, które oglądaliśmy. Ba! Przesiedzieliśmy tam kilka godzin. Dzieciaki miały frajdę, bo woda była płytka, krystalicznie czysta i ciepła, ale ludzi było pełno, a miejsca tak mało, że w końcu leżeliśmy na skałach. Wiosną i jesienią musi tu być jednak pięknie!

Żeby dojechać do tej plaży trzeba podążać drogą SP366. Plaża znajduje się w miejscowości o tej samej nazwie. Już wjeżdżając od południa napotkaliśmy wskazówki informujące o parkingach, ale jednak wjechaliśmy do miasta i tam stanęliśmy w którejś z uliczek od północnej strony plaży, w okolicach Hotelu Belvedere. Potem zeszliśmy tylko schodami w dół, prosto na piasek.

W pobliżu Torre dell’Orso znajduje się wiele plaż, w tym bardzo popularna, ale znacznie mniejsza San Foca, znajdująca się na północ. Z kolei jadąc na południe napotkamy wiele ukrytych w zatoczkach małych plaż, mijamy kamienistą St. Andrea, rozległą i wąską Frassanito aż dojedziemy do plaży Alimini, przeciętej przez kanał prowadzący do dwóch jezior Alimini: jednego ze słoną, a drugiego ze słodką wodą. My weszliśmy z prawej strony kanału i ukazała się nam szeroka plaża z białym piaskiem i znowu płytkie zejście z ciepłą wodą. Było dużo ludzi, parasole z leżakami, ale trochę więcej miejsca niż na Torre dell’Orso. Trochę bardziej na południe znajdziecie też bardzo polecaną plażę Baia dei Turchi. Podobno to najpiękniejsza plaża w salentyńskiej części Adriatyku. Ale… dużo tam ludzi, plaża jest poprzecinana skałami, a dojście zajmuje kilkanaście minut przez las. Do tego zatłoczony parking i tłok nawet we wrześniu. Sami zdecydujcie.

Na początku naszego wyjazdu mieszkaliśmy przez 3 dni w Leuca. To miasteczko na samym południu Salento, gdzie stykają się dwa morza. Tu też są bardzo ładne plaże, w samej Leuce bodajże dwukilometrowa. Dodatkowo pełno tu różnych grot, do których można popłynąć za 25 euro za osobę. My dojechaliśmy na plażę w Marina di Felloniche (na zachód od Leuca). Byliśmy nią zachwyceni, bo to była pierwsza plaża, na której byliśmy, no i nie wiedzieliśmy, że to jeszcze nie jest takie cudo. Ale mimo to było bardzo przyjemnie.

Jedziemy trochę dalej w stronę Gallipoli i otwiera nam się prawdziwy plażowy raj. Podążając wzdłuż wybrzeża trafiliśmy na jedną z ładniejszych plaż po tej stronie Salento – plażę w miejscowości Faro di Torre San Giovanni. Ległam na tym piachu w otoczeniu wydm i pomyślałam, że jestem na Malediwach, tak było pięknie.

Tuż przed miastem Gallipoli też znajdziecie ogromną plażę, a potem w Rivabella,  Padula Bianca czy Sant’ Isidoro. Warto zahaczyć o Porto Cesareo – tam też znajdziecie ogromną plażę. My jednak jechaliśmy jeszcze dalej na północ, aż do Torre Calimena. Obok tego miasteczka jest rezerwat z Saliną Monaci, gdzie jest mnóstwo ptaków, a wśród nich flamingi. Wiedziona obrazem różowych ptaków i planem zrobienia najpiękniejszych ujęć w życiu, wyciągnęłam męża w te okolice. Salina Monaci okazała się bajorem za wydmami, gdzie były jakieś ptaki, ale na mnie, jako ignorantce w tym temacie, nie zrobiły żadnego wrażenia, bo nie były na pewno flamingami. Za to plaża była cudna, tylko inna niż te wcześniejsze. Fale były dość duże, woda chłodniejsza, a dno znacznie opadało i było tam dużo kamieni. Więc dla małych dzieci to nie bardzo. Ale plaża sama w sobie miała swój urok przede wszystkim dlatego, że nie była zagospodarowana.

Na koniec zabiorę Was znowu na wschodnie wybrzeże, bo tę plażę polubiliśmy najbardziej. Mieszkaliśmy w okolicy Lecce i tam mieliśmy najbliżej, ale okazało się, że to jest najbardziej spokojnie, wyludnione i urokliwe miejsce. Poznajcie znajdującą się na terenie rezerwatu przyrody plażę Le Cesine:

Życzę Wam miłego plażowania na cudnych plażach Apulii!

Może ci się również spodobać
Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.