Wynajmując dom wakacyjny w Andaluzji staraliśmy się, aby był w dobrej lokalizacji, z dostępem do ogrodu, dużym stołem i wygodną kuchnią. Taras, duży salon czy basen też były mile widziane. W końcu, po długim szukaniu udało nam się znaleźć kompromis pomiędzy ceną a komfortem domu i w sumie spędziliśmy wakacje na hiszpańskiej wsi, w towarzystwie zwierząt i dojrzewających w andaluzyjskim słońcu cytrusów.
Znaleźć dom wakacyjny w Andaluzji
Zwykle jedziemy na wakacje w dwie rodziny. Tak jest najwygodniej, bo dużo łatwiej znaleźć dom dla 8 osób niż na przykład 12. Nasza grupa to co prawda spora dziewiątka, ale często udaje się dodać jeszcze jedno łóżko w cenie lub za niewielką opłatą. Ceny domów powyżej 8 osób od razu są wyższe, dlatego czasem warto zapytać gospodarza, czy jest możliwość zorganizowania dodatkowego spania.
Zwykle szukając domów, korzystamy z najbardziej znanych portali (Booking, HomeAway, Airbnb, HolidayLettings, TopRural i inne), ale czasem nie ma tam w czym wybrać, więc wynajdujemy oferty w lokalnych portalach, agencjach pośredniczących w wynajmie albo na stronach konkretnych nieruchomości. Czasem pomocny może być Facebook (sprawdzajcie na różnych grupach) albo biura nieruchomości.
Tym razem naprawdę znalezienie odpowiedniej oferty nie było proste. Wymagania mamy wysokie, a budżet ograniczony. Okazało się, że ceny, które obowiązywały za wynajem domów we Włoszech, są o wiele niższe niż w Andaluzji. Na koniec musieliśmy przekroczyć naszą granicę bólu o spore pieniądze, żeby cokolwiek wynająć w miarę blisko morza, z minimum 4 sypialniami i 2 łazienkami. Kiedy znalazłyśmy ten dom, po wielu dniach poszukiwań, wysyłania maili i dyskusji, i tak miałyśmy wątpliwości, czy spełni nasze oczekiwania. Na stronie nieruchomości zdjęcia różnych domów, mieszczących się na posesji (3 domy w różnej wielkości) były pomieszane i nie kompletne. Te mniejsze domki nie były pokazane z zewnątrz, nie było też planu rozkładu pomieszczeń. Jednak zaryzykowaliśmy i ostatecznie nie było tragedii.
Dom, który w końcu zaakceptowaliśmy, miał ogromny ogród, basen, taras z grillem, 4 sypialnie, 2 łazienki, kuchnię za zmywarką i pralką, malutki salonik i jadalnię z dużym stołem. Jednak to, co budziło nasze wątpliwości, to fatalne zdjęcia jednej łazienki i sypialni. Obawialiśmy się, że będziemy musieli spać w jakiejś ciemnej norze, z łazienką, w której nie będzie można się ruszyć. Kiedy tam przyjechaliśmy, okazało się, że wszystko, co się rzadko zdarza, wygląda lepiej niż na zdjęciach, ale mimo to mój mąż stwierdził, że cena jest mocno przesadzona, jak na takie warunki. W rzeczy samej był to wiejski domek, z prostymi meblami, kamienną podłogą i drewnianymi stropami, ale ja akurat lubię takie klimaty.
Koszt wynajmu i kaucja
Jak pisałam wcześniej, staramy się wynajmować domy jak najtaniej, ale w dobrej jakości. Zależy nam też, żebyśmy nie musieli dojeżdżać zbyt daleko nad morze. Dom znajdował się we wsi Casares, a do najbliższej plaży mieliśmy 8 km. Nie był to szczyt naszych lokalizacyjnych marzeń, ale naprawdę nie mogliśmy nic ciekawszego znaleźć, mając dużo miejsca, ogród, basen i nie płacąc za to jakichś horrendalnych kwot.
Według cennika na stronie internetowej domu, koszt wynajmu wynosił 4.189,00 €, ale już na wstępie otrzymaliśmy 15 % rabatu. Po negocjacjach udało nam się uzyskać rabat 20% i cenę 3.351,00 € (2017 rok). Myślę jednak, że trzeba było bardziej negocjować – pozostałe domki stały puste, a po nas nie było innych gości.
Wynajmując, musieliśmy zapłacić zaliczkę opiewającą na połowę kwoty przelewem, resztę plus depozyt 250,00 € w gotówce na miejscu. Otrzymaliśmy umowę, jednak przy odbiorze domu i uściśleniu za co może być potrącona kaucja, poprosiliśmy o protokół zdawczo – odbiorczy z zestawieniem wszystkich ważnych przedmiotów. To było nasze zabezpieczenie w razie czego, choć i tak zwrot kaucji miał nastąpić przelewem po naszym powrocie. Niestety, nie było innej opcji rozliczenia się i obawialiśmy się, że kiedy już wyjedziemy, nie będziemy mogli dowieźć, że coś było na stanie czy nie.
Otoczenie domu
Dom znajdował się na terenie ogromnego ogrodu, było tam kilka hektarów ziemi. Na tym terenie właściciele mają trzy domki: Casa del Rio dla 4 osób, Casa Grande dla 8-10 osób i La Casita. Na tej samej posesji, niedaleko naszego domu, stały też dwa budynki, dosyć przaśne, wynajmowane przez Edi i jej rodzinę. Edi jest zarządcą nieruchomości i z nią trzeba było kontaktować się we wszelkich sprawach.
Cała nieruchomość była ogrodzona, a na noc brama zamykana na kłódkę. Z tą bramą mieliśmy wiecznie jakiś problem, bo zamek się ciężko otwierał i ciągle trzeba było wsiadać i wysiadać, żeby ją zamknąć nawet w dzień. Obawiano się tam złodziei, więc zbytnio nie dyskutowaliśmy, ale powiem szczerze, że było to dość upierdliwe i dużo lepszym rozwiązaniem byłaby brama na pilota. Jednak nasza agroturystyka miała niewiele wspólnego z nowoczesnością. Był to wiejski domek, na wiejskiej działce, zagospodarowanej bardzo po wiejsku. Znajdowały się tam też pomieszczenia dla zwierząt, kurnik, maszyny rolnicze i miejsca, gdzie były po prostu chaszcze.


Nasz dom stał na wniesieniu, był ogrodzony, a za domem, troszkę powyżej znajdował się bardzo fajny i całkiem spory basen. Otoczony oliwkami i trawnikiem, był dla naszych dzieci (i dla nas też) wytchnieniem od upału i chwilą na wodne szaleństwa.

Poza tym wszystkim nieruchomość miała jedną wielką atrakcję, która przypadła do gustu naszym dzieciom i tak utkwiła w pamięci, że co wyjazd słyszymy, czy aby tam nie jedziemy znowu. Tą atrakcją były dwa duże pieski, bardzo łagodne i przyjazne. Dzieciaki miały z nimi fajną zabawę, opiekowały się i biegały razem tymi psami. Ponieważ nasi przyjaciele kupowali im puszki z jedzeniem, siedziały na progu codziennie. Jednak równie dobrze, w przypadku, gdy koś nie lubi zwierząt albo ma na nie alergię, można było zamknąć furtkę i nie wpuszczać ich na teren naszego przydomowego ogródka.
Przeczytaj: Co zrobić ze zwierzakiem w czasie wakacji? Dowiedz się, jak może Ci pomóc petsitter


Przed domem mieliśmy też miejsce do siedzenia – stół, ławki i parasol. Nie korzystaliśmy jednak z tego prawie w ogóle, bo mocno tu operowało słońce i wprost nie dało się usiedzieć. Często też nie było nas w domu, przyjeżdżaliśmy późnym wieczorem, więc nie siedzieliśmy nawet, gdy zaszło słońce.
Pozostałe domki na wynajem stały nieco z boku, bez dodatkowego ogrodzenia. Obecność innych wynajmujących była dla nas niezauważalna. Do tych dwóch domków przynależał osobny, dość spory basen, oddalony od domków kilkaset metrów, co mogłoby być pewnego rodzaju niedogodnością. Poza tym otoczenie basenu było mało zagospodarowane, a rosnące obok krzaczory tylko odstraszały.


Rozkład pomieszczeń w domu
Do domu wchodziło się przez duże drewniane drzwi, po dwóch schodkach wprost do małego salonu. Były tam dwie sofy, fotel, stolik, kominek, telewizor i DVD z płytami. Ponieważ jest to wiejski domek, agroturystyka, właściciele nie podłączyli anteny i nie mogliśmy odbierać lokalnej telewizji. Czasami dzieciaki włączały bajki na DVD, ale często obchodziliśmy się bez tych atrakcji.



Po lewej stronie od salonu znajdowała się jadalnia z dużym drewnianym stołem i ławkami, tak że spokojnie razem mogliśmy zjeść obiad. Z jadalni wchodziło się do sporej kuchni z wyspą, pralka, lodówką, zmywarką, płytą gazową i mikrofalówką.
W głębi za salonem była mała łazienka z małym, niewygodnym prysznicem i kibelkiem, a naprzeciwko sypialnia, do której wchodziło się schodkiem w dół. To właśnie tej sypialni się obawialiśmy, bo zdjęcie było fatalne i wyglądała bardzo ponuro. Rzeczywiście, pomieszczenie miało tylko jedno malutkie okienko wychodzące na ścianę muru, ale w sumie było dla nas wybawieniem. Podczas gdy nasi znajomi mieli duchotę i skwar w swojej sypialni na piętrze, my spaliśmy w umiarkowanej temperaturze, obchodząc się bez wentylatora.


Sam pokój był przyjemny i klimatyczny. Łóżko, pościel w kwiaty, dwa stoliczki nocne i zabudowana wnęka na szafę to było całe wyposażenie, ale nam to wystarczyło. Dzieciaki spały na górze i im było trochę mniej wygodnie. Pokoik był przygotowany dla dwóch osób, a wstawiliśmy jeszcze łóżko dla naszego najmłodszego syna. Jak to u dzieci, ciągle był tam rozgardiasz i ogólny chaos. No, ale tylko na spanie pokój nadawał się idealnie. Obok była duża, rodzinna sypialnia, składająca się z dwóch pomieszczeń tak, że z jednego wchodziło się w drugie. Czyli jeden z pokoi w tym domu nie miał osobnego wejścia, tylko przejściowe.


Lokalizacja
Dom znajduje się w miejscowości/wsi Casares, ale nie w centrum. Do Casares trzeba dojechać 7 km. Same miasteczko jest dość przyjemne, to jedne z pueblo biancos z restauracjami i wąskimi uliczkami. Do najbliższej plaży było 8 km, ale i tak jeździliśmy w różne miejsca, a najczęściej aż za Tarifę, bo tam plaże są najładniejsze. Najbliższa restauracja znajduje się 1 km od domu, ale też trzeba tam dojechać samochodem z powodu braku chodnika i pobocza. Najbliższy Lidl znajdował się w Esteponie. Był tam też naprzeciwko fajny sklep prowadzony przez Chińczyka, w którym było wszystko: od wycieraczki samochodowej po kółko do pływania.
Podsumowanie
Dom nadaje się dla dwóch rodzin, ale nie ma tam wydzielonych dwóch stref. Jedna sypialnia znajduje się na dole. Miejsce jest bardzo fajne dla dzieci. jest duża, ogrodzona przestrzeń, zwierzęta domowe, owoce. Basen, mimo że nieogrodzony, jest za domem i trzeba do niego dojść po schodkach, więc dzieciom nie jest łatwo się tam dostać. Dom jest dodatkowo ogrodzony, więc można się schować przed psami i zarządzającą nieruchomością rodziną. Nie było jednak takiej potrzeby, bo w ogóle nam nie przeszkadzali, ani nie naprzykrzali się. Można było zawsze zwrócić się z jakimś problemem i wszystko było załatwiane. Dom przed wyjazdem sprzątnęliśmy (z wierzchu), więc kaucja bez problemu została zwrócona. Niestety, nie pamiętam, czy było tam wi-fi.
Ogólnie dobrze nam się mieszkało w tym domu, więc mogę go polecić dla rodzin z dziećmi i ludzi, którzy lubią zwiedzać i wypożyczają na wakacjach samochód (my pokonaliśmy samochodem na miejscu ponad 3 tys. km!). Stąd trzeba wszędzie dojechać, ale dzięki temu więcej możesz zobaczyć.
Plusy
- niedaleko do plaż, miasteczek i restauracji
- dobra baza wypadowa do zwiedzania Andaluzji
- duży, ogrodzony teren
- możliwość korzystania z ogrodu i owoców
- sąsiedni domek był z osobnym basenem i w dużej odległości od naszego
- duża kuchnia, jadalnia i przytulna część wspólna
- sprzątanie w cenie, ale dom trzeba było zostawić bez śmieci i jedzenia w lodówce i oczywiście bez szkód
- dobre wyposażenie – dla nas ważna była zmywarka i pralka
- trudny dostęp do basenu (schodki, tył domu)
- brak telewizji
- obecność zwierząt
- cisza i spokój, sielski widok.
Minusy
- brak klimatyzacji
- brak telewizji (dla niektórych może być to minus, dla nas był to plus)
- brak ogrodzenia lub bramki blokującej dostęp do basenu
- brak dwóch osobnych stref dla dwóch rodzin
- bardzo mała łazienka na dole
- jeden pokój przejściowy, idealny dla rodziny z dziećmi
- jak na standard cena wysoka
- konieczność wywożenia śmieci do kontenerów znajdujących się około kilometra od posesji
- konieczność zamykania i otwierania bramy (kłódka ciężko się otwierała i trzeba było wychodzić z auta przed i po zamknięciu bramy, lepszy byłby pilot)
- lokalizacja po środku niczego – brak cywilizowanego sąsiedztwa w rodzaju knajp, bulwarów i innych fajnych miejsc, które lubimy odwiedzać na wakacjach
- konieczność posiadania samochodu.