Lubię sobie gdzieś czasem wyjechać. Jeszcze lepiej, kiedy uda mi się upolować bilet lotniczy w dobrej cenie. No i miejsce jest ważne. Magiczne, wyjątkowe i takie, które pozostawi niezapomniane wrażenia. Tym razem nie napiszę wam o Rzymie czy Londynie. Będzie to miejsce pełne pozytywnej energii, otwartych ludzi, bogactwa kultur i smaków, słońca, sztuki i… wszystkiego – jak mówią tubylcy. Malaga i jej atrakcje, tętniące energią serce Andaluzji, stolica Costa del Sol, miasto, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Wybierając kierunki wakacyjnych czy weekendowych wojaży, możemy w ogóle nie wziąć pod uwagę tego miasta. No, bo gdzie zwykle się wybieramy? Do Rzymu, Paryża, Wenecji czy nawet Pragi. Rzadko przychodzi nam na myśl Malaga. Może na wakacje, ale city break? A warto, bo wspaniały klimat, uśmiechnięci i otwarci mieszkańcy, wyjątkowe smaki i pyszne, słodkie wino, sprawiają, że nie chce się stąd wyjeżdżać.
To idealny kierunek i na dwutygodniowe wakacje, i na city break. Miasto jest świetnie skomunikowane z resztą świata przez znajdujące się jedynie 8 kilometrów od centrum lotnisko. Dzięki połączeniom tanich linii lotniczych z Wrocławiem czy Krakowem szybko i w dobrej cenie możemy znaleźć się w ciekawym mieście i spędzić czas zarówno rozkoszując się słońcem i plażą, jak i zwiedzając.
Miasto szczyci się bogatą i zawiłą historią. Swoje ślady zostawili tu zarówno Rzymianie, jak i Arabowie. Stąd górująca nad miastem forteca La Alcazaba, budowana od VII do XI wieku n.e. – jedna z największych i najlepiej zachowanych muzułmańskich budowli militarnych w Hiszpanii. Powyżej fortecy stał zamek Giblarfaro, wybudowany w XI wieku jako rezydencja emirów arabskich, ale została po nim tylko baszta. Rozciąga się z niej zresztą wspaniała panorama, szczególnie piękna wieczorową porą, dlatego warto tam dotrzeć tuż przed zachodem słońca. U stóp Alcazaby możemy obejrzeć ruiny teatru, który został zbudowany w czasach Augusta Cezara. Po wygnaniu Maurów z Malagi zaczęto budowlę chrześcijańskiej katedry, która też jest zabytkiem godnym uwagi, przytłaczającym swoją monumentalnością i dającym ukojenie od słońca i skwaru.
Dla wielbicieli sztuki miasto oferuje możliwość podziwiania dzieł Picassa, który właśnie tu się urodził. Do muzeum znajdującym się w budynku Palacio de Buenavista, przy ulicy San Agustín 8, niekiedy ciężko się dostać, ale nikt się nie przejmuje dwugodzinną nawet kolejką, bo jakże nie zobaczyć obrazów tego znanego malarza? Ponad 200 dzieł artysty możemy podziwiać w kolejności zgodnej z etapami jego twórczości. My trafiliśmy akurat w ostatnią niedzielę miesiąca, a wtedy wejście jest za darmo. Kolejka rzeczywiście była imponująca, ale w miarę szybko znaleźliśmy się w środku. Mimo że jestem laikiem i dyletantką w sprawie sztuki, podziwiałam z zapartym tchem poszczególne dzieła, a szczególnie interesujące były filmy, na których Picasso jednym pociągnięciem pędzla malował jakiś obraz.
Śmiało można powiedzieć, że Malaga to miasto elegancji. Kiedy leniwym krokiem przemierzałam Calle Larios – piątą ulicę handlową z najwyższymi cenami najmu w Hiszpanii, zwróciłam uwagę na pięknie ubrane kobiety i szalenie eleganckich mężczyzn. Każdy wyglądał jakby szedł na randkę, bez względu na wiek. Wzdłuż ulicy, wśród pięknych kamienic, można zrobić zakupy w modnych sklepach z ciuchami lub po prostu podziwiać piękne witryny.
Malaga to z jednej strony nowoczesne centrum biznesu, a z drugiej bliskie tradycji i kultu Matki Boskiej. Można tu zjeść specjały kuchni andaluzyjskiej w towarzystwie spoglądających ze ścian Matek Boskich i Chrystusów lub uczestniczyć w jednym z hucznie obchodzonych świąt. Szczególnie wystawnie świętuje się tu Semana Santa czyli Wielki Tydzień. Ulicami kroczą wtedy długaśne procesje, podczas których podobno można spotkać Antonio Banderasa, który pochodzi właśnie z Malagi. Mówi się, że sacrum miesza się tu wtedy z profanum. Z jednej strony monumentalne figury Matki Boskiej czy Chrystusa noszone na ramionach członków bractw, a z drugiej prawdziwy odpust, zabawa do rana, przerywana tylko w momencie przejścia procesji.
Charakterystyczna tylko dla Malagi jest również biznaga, czyli kwiaty jaśminu nakłuwane na zasuszoną łodygę ostu. Wiedziona obłędnym zapachem unoszącym się uliczkami trafiłam prosto do Biznaguero, czyli mężczyzny w białej koszuli opasanego czerwonym pasem i trzymającego w ręku liść kaktusa z wbitymi w niego łodygami biznagi. Prawie padłam, odurzona aromatem otwierających się wieczorem pąków, u jego stóp.
Zapach jaśminu miesza się z zapachem parzonej kawy pitej przy malutkim stoliczku na zapleczu tego wielkiego miasta. Kawę można zamówić przynajmniej na osiem sposobów, w zależności ile samej kawy chcemy mieć w filiżance. Do kawy koniecznie ciasteczko, słynne i charakterystyczne tylko dla Malagi torta loca, czyli „szalone ciastko” – dwa kawałki ciasta francuskiego przełożone kremem i polane żółtkiem.
Mówiąc o kuchni, nie można nie wspomnieć o słynnym na cały świat winie typu malaga, słodkim, gęstym, o aromacie rodzynek i karmelu. Warto udać do restauracji „El pimpi” i w towarzystwie tutejszych mieszkańców skosztować tego wina. Charakterystyczne w tym miejscu są beczki z autografami znanych osób, które tutaj zawitały.
Będąc w Maladze koniecznie trzeba spróbować miejscowego przysmaku pescaíto frito, czyli różnych gatunków ryb i owoców morza obtoczonych w mące i smażonych w głębokiej oliwie, a podawanych z kawałkami cytryny. Jedliśmy te przysmaki w jakiejś knajpce blisko morza (jakich tu wiele), zachwycając się smakiem świeżej ryby. Nawet nasze dzieci tym razem nie marudziły, a smażone sardynki stały się głównym daniem na tych wakacjach.
Malaga to też dobry kierunek dla miłośników golfa. Wokół jest ponad 70 pól golfowych i wszystkie w zasięgu ręki. Co więcej, w większości nie trzeba wykupywać członkostwa, a standard jest iście światowy. Ja niestety nie gram w golfa, ale nawet jak zabłądziliśmy, klucząc wokół jakichś dziwnych posesji, to koniec z końców trafiliśmy też na pole golfowe.
Pogoda to prawdziwy atut Costa del Sol, jak sama nazwa zresztą wskazuje. Słońce świeci tu 320 dni w roku! Trzeba mieć „szczęście”, żeby trafić na dzień, w którym pada deszcz. Dlatego warto przyjechać tu wiosną lub jesienią, kiedy jest ciepło, ale nie tak upalnie jak latem.
Można też potraktować Malagę jako punkt wypadowy do zwiedzenia całej Andaluzji. Mamy tu blisko do:
- Sewilli,
- Kadyksu,
- Kordoby,
- Granady z przepiękną Alhambrą,
- na Gibraltar,
- Rondy,
- Tarify ze wspaniałymi plażami i wydmami oraz wiatrami, sprzyjającymi uprawianiu windsurfingu i kitesurfingu. Spędziliśmy tam dwa popołudnia opalając się i korzystając z kąpieli błotnych.
Wśród nietypowych atrakcji Andaluzji można wymienić także wioskę Smurfów, wędrówkę rzeką Chillar czy Caminito del Rey – Ścieżkę Króla.
To też miejsce niekończącej się fiesty. Tętniące życiem bary i tawerny, a także nowoczesne dyskoteki sprawiają, że naprawdę trudno pójść spać. Do tego szumiące w głowie wino i pyszne jedzenie. Czego chcieć więcej? Po prostu się tam wybierzcie!
Andaluzja jest niesamowitą krainą. Świetne zdjęcia!