Lido di Spina – atrakcje turystyczne tego regionu, a także samo miasteczko z pięknymi plażami wypełniły nasz tygodniowy wyjazd po brzegi. Miasto nadaje się idealnie na majówkę lub krótki wypad, bo stosunkowo blisko jest z Polski, na miejscu dominuje duża baza noclegowa i zwiedzania jest akurat na siedem dni. Oczywiście można się zagłębiać dalej i zobaczyć więcej niż my (chociażby Weronę czy Wenecję), ja jednak przedstawię Wam naszą trasę zwiedzania i miejsca, które zobaczyliśmy podczas siedmiodniowego pobytu we Włoszech.
Samo Lido di Spina nie urzeka i nie przypomina typowych włoskich miasteczek, bliżej mu raczej do naszej polskiej Pogorzelicy niż do usianych kolorowymi kamieniczkami miejscowości na wybrzeżu Amalfi czy liguryjskim. Jednak na krótkie wakacje z dziećmi to całkiem fajne miejsce, szczególnie, że jest tu blisko do kilku bardzo fajnych perełek, które naprawdę warto zobaczyć.
Gdzie leży Lido di Spina
Lido leży ok. 120 km na południe od Wenecji, niedaleko delty Padu, nad Morzem Adriatyckim. Jest to wschodnie wybrzeże Włoch, tzw. Wybrzeże Romanii, i graniczy od południa z Toskanią, a od północy z Wenecją Euganejską i Lombardią.
Miasteczko ma typowo turystyczny charakter. W sezonie tłok, poza sezonem wyludnia się, a domy, apartamenty i inne noclegownie są zamknięte na trzy spusty i nikogo tu nie ma. Poza niewielką grupą turystów, do której i my się zaliczaliśmy. Ogólnie jest tu bardzo dobra baza noclegowa. Dominuje niska, dwupiętrowa zabudowa, wiele jest willi podzielonych na apartamenty. Miasteczko i okolica idealnie nadaje się na przejażdżki rowerowe, spacery, uprawianie sportów wodnych, obserwowanie ptaków i zwiedzanie.
Lido di Spina leży nad długą i szeroką, piaszczystą plażą, w pobliżu Valli di Comacchio – czyli zbiorników rybnych z Comacchio i jednego z największych we Włoszech mokradeł, które są schronieniem i domem dla wielu ptaków. Można tu zobaczyć ponad 300 gatunków ptaków, w tym flamingi czy czaple. Jest to obszar chroniony.
Gdzie spać w Lido di Spina
Dużo z apartamentów, które widzieliśmy i na miejscu, i w ofercie Booking.com czasy świetności ma już za sobą, wystrój pamięta Gierka, czy kogo oni tam mieli, a mimo to ceny nie należą do niskich. Chyba, że poza sezonem. Jeśli macie bardziej zasobny portfel pewnie znajdziecie też coś wypasionego, ale my raczej celowaliśmy w tani kwaterunek.
Wyjazd był bardzo spontaniczny. Na nic nie mogliśmy się zdecydować przez kilka miesięcy debatowania i szukania tanich biletów lotniczych i w końcu nasi znajomi, z którymi zawsze wyjeżdżamy, postanowili, że nie będą majówki spędzać w domu i jadą do Włoch. Szukali tylko miejscówki w miarę blisko Polski. Padło na Lido di Spina. Kiedy mój mąż wrócił z delegacji w sobotę rano, na początku długiego majowego weekendu, postanowiliśmy, że też jedziemy i jeszcze tego samego dnia zapakowani po dach byliśmy w drodze do Włoch.
To miał być tani wyjazd, więc i apartament był tani – za tydzień pobytu zapłaciliśmy 1000 zł. Jednak apartament był okropny. Tak, jak większość apartamentów w Lido, był po prostu stary, niemodny, przypominający designem lata 80. Do tego było tam zimno jak w psiarni – mieszkania były prawdopodobnie zamknięte przez całą zimę i chyba otworzyli je dopiero na nasz przyjazd. Wokół nikoguśko nie było, więc to całkiem możliwe. Ale były i plusy. Naprzeciwko las. Kilkaset metrów do morza spacerkiem. Plaża długa, szeroka i pusta. Na plaży bar i plac zabaw – naprawdę tyle nam wystarczyło. W pobliżu naszej Villi dzieciaki miały miejsce do biegania, bo uliczka kończyła się przy naszych apartamentach, a jak pisałam wcześniej, wszędzie wokoło było pusto. Do tego mieliśmy po drugiej stronie ulicy całkiem sympatyczną pizzerię. Jeśli nie macie zbyt wygórowanych wymagań, szukacie taniego noclegu albo chcecie się wybrać większą grupą – jest to miejsce idealne. W budynku było bodajże 8 apartamentów.
Wycieczki rowerowe
Lido di Spina to idealne miejsce na wycieczki rowerowe. Pierwsza może zacząć się na plaży, następnie przez most nad Canale Logonovo w stronę Lido degli Estensi. Jadąc w stronę Portu Garibaldi trafiamy na przeprawę przez kanał. Na pokład można zabrać rower, a na brzegu podziwiać pracę wracających z połowów rybaków. Dalej jedziemy w stronę Volano wzdłuż panoramicznej drogi Acciaoli (18km). Po drodze towarzyszą nam widoki parku Delty Padu: łąk, lasów i wydm. Docieramy do Lido di Pomposa i kontynuujemy trasę w kierunku Lido delle Nazioni, wzdłuż jeziora o tej samej nazwie, gdzie znajduje się hodowla białych koni. Po lewej stronie zobaczymy Valle di Bertuzzi – dolinę wodną, która oferuje piękne widoki, można tu dojrzeć czaple i flamingi. Trasa kończy się w Lido di Volano otoczonego lasem sosnowym z licznymi ścieżkami.
Druga trasa biegnie od Lido di Spina i prowadzi do Lido degli Estensi. Stamtąd jedziemy Saliną di Comacchio wokół laguny Valle Fattibello do Comacchio. Miasteczko możemy zwiedzić na rowerze. Z Comacchio wracamy drogą FE417 do Porto Garibaldi, gdzie możemy obserwować rybaków wracających z połowów.
Dokładną mapkę trasy oraz mapkę turystyczną możecie pobrać poniżej (PDF):
mapa turystyczna Valli di Comacchio
Provincia_di_Ferrara_Lidi-Comacchio-Valli
itinerario-dal-mare-alle-valli-di-comacchio
Co można zwiedzić w okolicy Lido di Spina
Okazało się, że Lido jest idealne na tygodniowy wyjazd połączony ze zwiedzaniem. W niedalekiej odległości mieliśmy Padwę, Bolonię czy Rawennę, nie mówiąc o mniejszych, ale także wartych zobaczenia miasteczkach, takich jak Bassano del Grappa, znanego z produkcji grappy. Generalnie nie są to takie cudne miasta, jak w Toskanii czy Ligurii, ale i tak z przyjemnością się po nich szwendaliśmy. Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od Comacchio.
Comacchio – mała Wenecja
To miasteczko zaskoczyło nas swoim urokiem. Całe jest poprzecinane kanałami i dlatego mówi się o nim, że to „mała Wenecja”. Rzeczywiście, idąc wgłąb starego miasta, widzieliśmy mnóstwo kanałów i przerzuconych nad nimi mostków, kolorowych kamieniczek i przycumowanych przy nich łodzi. O tej porze roku było tam bardzo spokojnie, żeby nie powiedzieć, że sennie.
Zwiedzanie zaczęliśmy od mostu Treponti. A to dlatego, że łatwo w pobliżu zaparkować. Wjechaliśmy w uliczkę Via Fattibello i tam, za sklepem zaparkowaliśmy. Sam most składa się z pięciu ramion ze schodami. Schodząc centralnymi trafimy na targ rybny, który odbywa się codziennie rano. Są tu też przycumowane łódki, którymi można zwiedzać miasto z poziomu wody i podobno nie trzeba za to płacić. My jednak poszliśmy na piechotę i nie mogę Wam tego potwierdzić.
Mijając targ rybny w starej rybiarni, trafimy na most Sbirri. Za nim znajdują się stare lochy więzienne i Pallazzo Bellini. Naprzeciwko stoi były szpital San Camilo, a po lewej stronie – kaplica San Pietro.
Po prawej stronie, po przejściu Via E.Fogli, wznosi się Pałac Biskupi z VIII wieku, siedziba biskupów aż do 1986. Obok mieści się Pałac delle Saline. Na końcu via E. Fogli do zobaczenia jest Wieża Zegarowa, od której należy skręcić w lewo, aby dojść do katedry San Cassiano i stojącej obok dzwonnicy. Idąc dalej prosto, trafimy na sławne krużganki Kapucynów z XVII wieku. Budowla składa się z pięciuset czterdziestu trzech łuków, które kończą się przy Sanktuarium Aula Regia.
Stąd wracamy z powrotem aż do Wieży Zegarowej i dalej prosto do Via Sambertolo, gdzie mamy dwa kościoły i skręcamy w Via Ludovico Muratori, gdzie możemy zjeść w znajdujących się w pobliżu Treponti knajpkach.
Rawenna – miasto mozaik i bizantyjskich kościołów
Rawenna jest stolicą prowincji Emilia – Romania. Miasto obfituje w zabytki, a szczególnie dużo znaleźć tu można śladów bizantyjskich. W mieście znajduje się osiem bizantyjskich kościołów, ozdobionych w całości mozaikami, znajdujących się na liście UNESCO (mauzoleum Galli Placydii, baptysterium Ortodoksów, nowa bazylika Św. Apolinarego, baptysterium Arian, kaplica arcybiskupia, mauzoleum Teodoryka, Bazylika Św. Witalisa, Sant’Apollinare in Classe). Wszystkie pochodzą z piątego i szóstego wieku i przedstawiają wyjątkowy kunszt artystyczny z tamtych czasów.
Zwiedzanie należy zacząć w okolicy dworca kolejowego. Można tam znaleźć w uliczkach miejsce parkingowe i stąd udać się na stare miasto. My parkowaliśmy w przy Via Giosua Carducci, tuż przy kościele San Giovanni Evangelista (marmurowy gotycki portal i dzwonnica z X w.) i udaliśmy się Via Angelo Mariani w stronę grobu Dantego.
Jak się okazało, w Rawennie cztery ostatnie lata swojego życia spędził Dante i tu zmarł. Początkowo był pogrzebany w pobliskiej bazylice San Francesco, ale w XV w. wykonano dla niego ozdobny grobowiec. Prawdę mówiąc prawie go minęliśmy, tak słabo był oznaczony. Obok jest też muzeum poświęcone temu poecie, ale daliśmy sobie, ignoranci, spokój.
Obok znajduje się bazylika San Francesco z ciekawą mozaiką podłogową znajdującą się w krypcie pod ołtarzem. Ponieważ podłoga znajduje się znacznie poniżej poziomu gruntu, zalana jest wodą, co jeszcze bardziej podkreśla jej urok. Mozaika prezentuje się przepięknie, ale za widok trzeba było zapłacić. Całe jedno euro i mieliśmy widowisko – pięknie podświetloną mozaikową podłogę. Dzieci zapatrzyły się na ten widok jak zaczarowane, zaglądając ciekawie przez okienko krypty.
Wychodząc z bazyliki trafiliśmy na plac Cadutti Per la Liberta i stamtąd deptakiem Via Mazzini dotarliśmy do kolejnego zabytku. Była to bazylika Sant’Agata Maggiore powstała w V w. Znajdują się tam cenne rzymskie, bizantyjskie i renesansowe kapitele, ale nie za bardzo nam się tam podobało.
Z bazyliki kierujemy się w stronę Placu Duomo, gdzie wznosi się, pochodząca z V w. i potem odbudowana w XVIII barokowa katedra. Obok znajduje się muzeum, w którym można obejrzeć głównie mozaiki z dawnej katedry i z nieistniejących kościołów. Jednak największym skarbem jest tron biskupa Maksymiliana wykonany przez artystów bizantyjskich z kości słoniowej. Po lewej stronie katedry stoi baptysterium Neoniano z mozaikami i sceną chrztu Chrystusa namalowaną na sklepieniu.
Stamtąd udajemy się w kierunku Piazza del Popolo, będącym sercem Rawenny i krążąc uliczkami trafiamy do Bazyliki św. Witalisa (San Vitale). Świątynia pochodzi z pierwszej połowy VI w. i robi wrażenie na zwiedzających pięknymi mozaikami. Niestety nie dostaliśmy się do środka, bo bazylika była otwarta tylko do 17.00 (w lecie do 19.00). Będąc w tym miejscu warto zajrzeć także do mauzoleum Galii Placydii, które również zachwyca mozaikami i jest otwarte w takich samych godzinach jak bazylika.
Wracając powinniśmy zahaczyć o Baptysterium Ariańskie (czynne do 16.30 a w lecie do 19.30), ale z powodu wieczornej godziny nie jest nam dane zobaczyć mozaiki przedstawiającej chrzest Chrystusa w Jordanie oraz procesję apostołów. Docieramy więc do Via Roma i zanim wejdę do auta idę jeszcze zobaczyć bazylikę Santa Maria di Porto – monumentalny budynek skrywający w swych murach rzeźbę modlącej się Matki Boskiej zwanej z racji pochodzenia „Grecką Madonną”.
Padwa – miasto Św. Antoniego
Z Lido di Spina do Padwy jest 125 km, więc kawałek drogi, ale chcieliśmy zobaczyć to miasto, bo kto nie słyszał kiedykolwiek o Padwie? Miasto niewątpliwie rozsławił uniwersytet ufundowany w XII w., w którym studiował Mikołaj Kopernik czy Jan Kochanowski a wykładał Galileusz. I chyba głównie przez ten przybytek wiedzy nazwa miasta obiła się o uszy większości z nas. Padwa znana jest też pielgrzymom, bowiem tu właśnie znajduje się grób św. Antoniego, nad którym zbudowano ogromną bazylikę. Jest to jeden z największych kościołów w Europie, ale nie jest uważany za główny w mieście.
Naszą wędrówkę po Padwie zaczynamy właśnie od bazyliki św. Antoniego. Parkujemy na jej tyłach i trafiamy wprost na ten monumentalny budynek. Już z daleka widać bizantyjskie kopuły, a potem fasadę w stylu romańskim. Wchodząc do środka, prawie od razu natkniemy się grób świętego, zwany Arką św. Antoniego. Znajduje się on po lewej stronie od wejścia i przyciąga wielu wiernych i szukających pomocy ludzi. Do grobu jest przyklejonych mnóstwo karteczek i zdjęć, zapewne z prośbami o wyleczenie z chorób i cierpień. Widok był tak przejmujący, że nawet nie zrobiłam tam zdjęć.
Stamtąd warto udać się na tyły ołtarza, gdzie znajduje się niesamowity skarbiec z relikwiami świętego. Jest tam jego język i struny głosowe. Obok ołtarza znajduje się też kaplica polska pw. św. Stanisława, utworzona przez polskich studentów. Jest tam wiele odwołań do naszej historii z różnych okresów dziejów Polski.
Kiedy wyjdziemy z bazyliki i przejdziemy kawałek na wprost, wyjdziemy na wspaniale prezentujący się jeden z największych włoskich placów Prato della Valle, który chyba zrobił na mnie największe wrażenie podczas pobytu w Padwie. Po środku jest wysepka otoczona kanałem, czterema mostami i wznoszącymi się wokół 78 figurami znanych osób związanych z miastem. Są to rzeźby profesorów, artystów i władców. Jest to naprawdę wspaniałe miejsce, bardzo malownicze i niespotykane.
Troszkę z tyłu placu znajduje się opactwo św. Justyny (otwarte 8-13.00 i 15-20.00, w zimie do 17.00). Ogromny budynek w stylu romańskim i gotycki skrywa dość surowe wnętrze z masywnymi filarami. Znajduje się tu grób pierwszego biskupa Padwy i relikwie wielu męczenników.
W tej samej okolicy, niedaleko bazyliki, znajduje się najstarszy na świecie ogród botaniczny, do którego wejdziemy za 5 euro. Ogród został wpisany na listę UNESCO i można w nim znaleźć zasadzoną w XVI w. palmę, zwaną palmą Goethego.
Z Prato della Valle kierujemy się ulicą Via Umberto I, a potem Via Roma cały czas prosto w stronę Caffe Pedrocchi – wytwornej i trochę snobistycznej kawiarni z otwartymi na gości loggiami i podwójną galerią centralną.
Stąd idziemy ulicą Via Gorizia, skręcamy w lewo i wchodzimy na okazały plac zwany Piazza della Frutta. Na jego środku stoi okazały budynek Palazzo della Ragione z 1219 roku, największa hala bez podparcia kolumnami w Europie, która ma wysokość 24 metry. Z obu stron widać liczne filary, a w środku, na górnym piętrze jest jedna ogromna sala przykryta dachem w kształcie odwróconego kadłuba statku. Pałac służył jako sala zgromadzeń rady miejskiej i pałac sprawiedliwości.
Idąc Via San Clemente dochodzimy do kolejnego placu Piazza dei Signori. Tu znajdują się niegdysiejsze siedziby władców Padwy: Palazzo del Capitano, Loggia d. Gran Guardia (Loggia Rady Szlacheckiej), wieża zegarowa oraz lew św. Marka z I w. n.e.
Kiedy skręcimy z Piazza dei Signori w Via Monte di Pieta, trafimy na Piazza del Duomo, czyli Plac Katedralny ze skromną na pierwszy rzut oka katedrą. Jest to jednak jeden z największych kościołów w Padwie. Wnętrze jest raczej chłodne i proste, dlatego lepiej zobaczyć przylegające do katedry baptysterium z pięknymi freskami przedstawiającymi sceny z życia Chrystusa i Jana Chrzciciela.
Katedra to ostatni punkt naszego zwiedzania. Stąd wracamy z powrotem na Piazza del Santo przy bazylice św. Antoniego, gdzie po środku stoi pomnik przedstawiający weneckiego kondotiera na koniu autorstwa Donatella.
Ferrara – miasto renesansu
Ferrara nie jest jeszcze aż tak zatłoczona turystami jak Bolonia czy Padwa. Niemniej jednak warto ją zobaczyć, bo jest to bardzo ładne miasto, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zaplanowane i zbudowane w czasach renesansu. Będąc w Ferrarze koniecznie trzeba zobaczyć Zamek Este, katedrę i Palazzo Comunale – dawną siedzibę rodu Estów. Rodzina Estów przejęła władzę w mieście w XIII w. i wtedy właśnie przeżywało okres największego rozkwitu.
Wycieczkę po mieście zaczęliśmy od poszukiwania parkingu. Ten znalazł się pomiędzy Via Darsena a Via Bologna. Stamtąd spacerkiem poszliśmy ulicą Corsa Porta Reno wprost na plac Katedralny. Budynek świątyni zwieńczony jest romańsko – gotycką fasadą i dzwonnicą z XV w. Naprzeciw katedry znajduje się ratusz – Palazzo Comunale, który był dawną rezydencją rodziny Estów. Na dziedzińcu można zobaczyć majestatyczne marmurowe schody, które prowadzą do pokoiku księżnych.
Idąc dalej Corsa Porta Reno dochodzimy do najważniejszego zabytku – zamku Este, który jest symbolem miasta. Jest to zamek z czterema wieżami, zbudowany na planie kwadratu i otoczony fosą. Zamek można zwiedzić, choć wstęp kosztuje 6 euro, i zobaczyć piękny dziedziniec i kilka sal, z których najciekawsze to Sala Zabaw, Sala Aurory i kaplica Renaty Francuskiej.
Bolonia – czerwona cegła i niekończące się portyki
Bolonia to stolica regionu Emilia – Romania i tętniący życiem ośrodek studencki. Miasto słynie bowiem z najstarszego w Europie, założonego w 1088 roku uniwersytetu. Cechą charakterystyczną Bolonii jest jej średniowieczna zabudowa z czerwonej cegły i ciągnące się kilometrami portyki. Jest tu też krzywa wieża i jeden z największych w Europie kościołów.
Nasze zwiedzanie zaczynamy od Piazza Maggiore. Jest to chyba najciekawsze miejsce w mieście i tak naprawdę można zakończyć zwiedzanie nie oddalając się od niego zbyt daleko. Przy placu znajduje się wiele głównych zabytków Bolonii, z których najważniejsza jest monumentalna bazylika Św. Petroniusza, który jest patronem miasta. Fasada bazyliki dzieli się na dwie części. Dolna wyłożona jest marmurem, a górna nie została nigdy ukończona. Cała świątynia zresztą sprawia wrażenie niedokończonej. Miała być symbolem uniezależnienia Bolonii od władzy papieskiej i miała przyćmić rozmiarem Bazylikę św. Piotra. Plany jednak zostały zatrzymane z powodu sprzeciwu papieża. Wewnątrz można zobaczyć wiele dzieł Giovanniego da Modeny i innych artystów.
Naprzeciwko bazyliki znajduje się Palazzo del Podesta z jedną z niewielu zachowanych bolońskich wież. Pałac łączy się z Palazzo Re Enzo, w którym był przetrzymywany przez 23 lata syn króla Sycylii Enzo.
Do Piazza Maggiore przylega Piazza del Neptuno, którego nazwa pochodzi od znajdującej się tu fontanny Neptuna. Niestety, nie było nam dane ją zobaczyć, bo akurat przechodziła remont i wszystko było zakryte rusztowaniami.
Warto też zobaczyć Archiginnasio – pierwszą wspólną siedzibę wszystkich wydziałów uniwersytetu. Budynek ma ciekawy dziedziniec i kaplicę. Ale najciekawszą atrakcją jest Teatro Anatomico – sala sekcyjna wydziału medycznego z oryginalnym stołem podpartym przez dwóch mężczyzn pozbawionych skóry.
Zwiedzając Bolonię weszliśmy trochę wgłąb miasta w poszukiwaniu jakiegoś zabytku, którego w końcu nie znaleźliśmy. Miasto wydało nam się głośnie, a ruch samochodów przeszkadzał w kontemplowaniu urody zabytków. Myślę, że jeżeli chcemy zobaczyć główne punkty miasta, to wystarczy to, co opisałam. Często też można spotkać się z opinią, że Bolonia nie porywa. Nas chyba też zbytnio nie urzekła.
Podsumowanie:
- Lido di Spina nadaje się na rodzinny wypad tygodniowy, idealnie na majówkę
- są tu długie, piaszczyste plaże, dobra baza noclegowa
- dużo apartamentów jest średniej jakości, design z lat 80-tych
- jeśli lubicie wycieczki rowerowe to polecam stronę http://www.ferraraterraeacqua.it/it/cicloturismo, gdzie znajdziecie mnóstwo tras rowerowych, filmików i mapek do pobrania
- w okolicy jest kilka ciekawych miast do zwiedzania (Bolonia, Rawenna, Padwa, Comacchio, Fererra), jednak nie dorównują one klasą zabytków pobliskiej Toskanii, dlatego szkoda byłoby mi spędzać całe wakacje w tej okolicy
- w maju pogoda była w kratkę, trochę wiało i po południu robiło się chłodno, a kilka dni było ładnych i słonecznych, padał też deszcz, więc musicie się przygotować na różne warunki, warto zabrać coś ciepłego
- wynajmując apartamenty zapytajcie o temperaturę pomieszczeń – my zmarzliśmy przeokropnie, ale może byłoby lepiej, gdyby zarządca otworzył przed naszym przyjazdem okiennice.
W tym roku wybieramy się do Chorwacji na Istrię, a Wy jakie macie plany?